Kłamstwo jest nieodłączną częścią życia we wszystkich jego dziedzinach – kłamią wszyscy, z różnych powodów i na wiele tematów. A nawet najmniejsza nieprawda zmusza mózg do intensywnej pracy.
Kłamią wszyscy. Najczęściej nastolatki w wieku od 13 do 17 lat (średnio trzy razy dziennie), a najrzadziej osoby starsze 60-77 lat i małe dzieci 6-8 lat (nieco ponad półtora raza dziennie). Okazuje się więc, że ludzie najczęściej kłamią w wieku, w którym przychodzi im to najłatwiej. To znaczy, gdy mózg jest najbardziej sprawny i w krótszym czasie może wykonać większą pracę, której wymaga od niego kłamanie.
I nie chodzi tu o względy moralne, ale czystą fizjologię – mówienie prawdy nie obciąża mózgu tak jak kłamanie. Doktor Pheroz Mohammed z Filadelfii przeprowadził eksperyment z udziałem 11 osób – w czasie rezonansu magnetycznego jedne musiały kłamać, a drugie mówić prawdę. Gdy uczestnicy kłamali, w ich mózgach pracowało 14 obszarów jednocześnie, a gdy mówili prawdę 7.
Za kłamstwo w mózgu odpowiadają te same obszary, co za mowę, uwagę i podejmowanie decyzji. Kiedy człowiek kłamie, aktywnie pracuje m.in. kora przedczołowa, płat ciemieniowy dolny, przednia część wyspy i przyśrodkowa górna kora czołowa. Mózg działa intensywniej, ponieważ musi jednocześnie ukrywać prawdę, wymyślać nieprawdę, wszystko to zapamiętać i posortować.
Im częściej oszukujemy, tym szybciej działa nasz mózg: patologiczni kłamcy mają o 14,2% mniej istoty szarej, ale o 22% do nawet 26% więcej istoty białej, czyli włókien nerwowych. Pozwala to na szybsze łączenie faktów z kłamstwami i budowanie spójnych historii. Udowodniono też, że mózg przyzwyczaja się do kłamstwa i z czasem przestaje na nie reagować, co wiąże się z wytłumieniem pracy ciała migdałowatego odpowiedzialnego za reakcje emocjonalne, takie jak poczucie winy czy strachu.
Kiedy człowiek oszukuje po raz pierwszy, ciało migdałowate aktywuje się i kłamca czuje niepokój. Jednak ciągłe mówienie nieprawdy sprawia, że mózg traktuje to neutralnie i osoba z czasem przestaje czuć strach, obawę czy wyrzuty sumienia. Sprawia to, że patologiczni kłamcy są w stanie oszukać nawet wykrywacze kłamstw.
Kłamstwo jest zauważalne nie tylko w pracy mózgu. Cały organizm reaguje na mijanie się z prawdą. Przede wszystkim gwałtownie wzrasta poziom kortyzolu i testosteronu. Ten pierwszy to hormon stresu, który pomaga łagodzić napięcie emocjonalne. Drugi hormon pomaga pozbyć się uczucia strachu, że oszustwo wyjdzie na jaw.
Kłamstwo podnosi także temperaturę ciała. Jeśli człowiek kłamie, skóra wokół jego nosa staje się ciepła, a w mózgu aktywuje się wyspa Reila, czyli obszar uczestniczący w kontrolowaniu temperatury ciała. Zjawisko to naukowcy nazwali efektem Pinokia.
Warto zauważyć, że kłamcy częściej cierpią na depresję, skarżą się na bóle głowy i mają problemy z zasypianiem.
Z różnych powodów. W jednym z badań najwięcej ankietowanych – 22% przyznało się do kłamstwa w celu ukrycia własnych błędów lub wykroczeń. Niewiele mniej osób wskazało, że zwykle kłamie dla uzyskania jakichś korzyści, a także w celu uniknięcia spotkania z nieprzyjemnymi ludźmi (odpowiednio 16%, 15% i 14%). Dla 8% badanych kłamstwo jest sposobem na wywarcie dobrego wrażenia na innych. Nieliczne grupy ankietowanych wymieniły także uprzejmość, żarty, chęć zadowolenia innych, uniknięcie kłótni czy odpowiedzi na niewygodne pytania. 7% przyznało, że nie wie, dlaczego kłamie, a dla 2% kłamstwo okazało się stanem patologicznym.
Zdjęcie główne: David Cassolato/pexels.com