Przesada w każdym kierunku nie jest dobra. Nikt nie lubi osób niechlujnych i żyjących ze starannością na bakier. Jednak perfekcjoniści też potrafią być wrzodem… Jak pokonać obsesję perfekcji i nieco wyluzować?
Perfekcjonizm nie kojarzy się w pierwszym odruchu pejoratywnie. Wręcz przeciwnie. Gwarantuje dokładność, staranność, dbałość o detal i terminowość. Perfekcjoniści są poszukiwani i pożądani w niektórych branżach. Osoby o takim usposobieniu robią dobre pierwsze wrażenie. Wszystko, co robią, to jak wyglądają i wywiązują się ze swoich zadań, budzi respekt i szacunek. Niestety najczęściej do czasu.
Perfekcjonizm można zdefiniować jednym zdaniem: wyznaczanie wygórowanych standardów przy jednoczesnym odrzuceniu prawa do błędów, niepowodzeń i pomyłek. Perfekcjonizm to chorobliwe dążenie do absolutnego ideału w tym, co robimy.
Jak masz robić byle jak, to nie rób wcale. Racja. Jednak co jeśli dążenie do perfekcyjnego wykonywania działań jest destrukcyjne? Co w przypadku gdy nigdy nic nie jest dostatecznie dobre (naszym zdaniem) i zawsze można by coś ulepszyć? Takie zachowanie może stać się źródłem frustracji. Perfekcjonista oczekuje od siebie najlepszych efektów i wykonania. Nic co przeciętne nie powinno ujrzeć światła dziennego. Nie zawsze mamy jednak dobry dzień. Nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. Co więcej, to co idealne dla nas, niekoniecznie jest takie dla innych. Może warto zatrzymać się na chwilę i powiedzieć to jest OK. Wystarczy.
Nie tylko wyśrubowane oczekiwania względem siebie, ale także względem innych. Mierzenie innych swoją miarą nigdy nie jest dobrym pomysłem. Chyba że mamy ochotę na potężne rozczarowania. Nie można oczekiwać od innych, że będą kierowali się takimi samymi ideami, standardami i wartościami jak my. Perfekcjoniści często nie biorą tego aspektu pod uwagę. To rodzi ich frustrację i niezrozumienie. Nie dla każdego praca jest życiowym priorytetem. Nie dla każdego jest to rodzina, sport, podróże czy muzealny porządek w mieszkaniu.
Perfekcjonista nie tylko zakłada, że jak już coś robi, to powinno być idealne, ale także wymaga takiego podejścia do innych. Złość na współpracownika, dziecko czy partnera w niczym tu nie pomoże. Dodatkowo możemy skutecznie zniechęcić bliskich do siebie. Czymś innym jest egzekwowanie dokładności, a czymś innym zmuszanie do totalnego poświęcenia. Bo perfekcjonizm to rodzaj poświęcenia – czasu, uwagi, energii na rzeczy, które być może tylko dla nas są tak istotne.
Konstruktywna krytyka tak, małostkowość zdecydowanie nie! Różnica jest być może subtelna, ale w finalnym odbiorze znacząca. Perfekcjonista dąży do ideału, a ideały mają to do siebie, że nie istnieją. Mądrze skrytykowana praca innych ma sens. Daje asumpt do rozwoju i zwrócenia uwagi na niektóre aspekty w przyszłości. Nie jest tym samym co zwyczajne czepialstwo.
Perfekcjonizm rodzi stres i tu właściwie można by zakończyć. Stres rujnuje nasze zdrowie w każdym calu. Może objawiać się bólami głowy, bezsennością, nerwicą, wrzodami… Ze stresem często walczymy przy użyciu nieodpowiednich środków takich jak alkohol, nikotyna albo słodycze. Nic z wymienionych nie sprzyja naszemu zdrowiu. Perfekcjonizm to rodzaj obsesji, która może przerodzić się w jeszcze bardziej chorobowe stadium. Perfekcjonizm może doprowadzić także do depresji.
Walkę z perfekcjonizmem warto zacząć od złapania dystansu i nauki odpuszczania sobie i innym. Jeżeli jesteśmy w stanie sami przejść nad czymś do porządku dziennego, przymknąć oko i zwyczajnie odpuścić, to warto to zrobić. Najlepiej metodą małych kroków. Gorzej jeśli sami nie jesteśmy w stanie wrzucić na luz. Wówczas koniecznie trzeba poszukać pomocy u specjalisty. Psycholog, psychiatra lub inny terapeuta pozwoli nam bezpiecznie skończyć z chorobliwą perfekcją.
Zdjęcie główne: Brett Jordan/unsplash.com